50 rocznica rozpoczęcia produkcji Fiata126p

Dokładnie dziś, 6 czerwca 2023 r. mija 50 lat od rozpoczęcia produkcji Fiata126p. Z tej okazji przygotowaliśmy cykl postów.

 

Dokładnie dziś, mija 50 lat od rozpoczęcia produkcji Fiata 126p
Narodowe Muzeum Techniki z tej okazji zaprasza do cyklu postów w naszych mediach społecznościowych, o tzw. maluchu, autorstwa Jerzego Lemańskiego, specjalisty ds. merytorycznych w NMT.
Dlaczego kupiliśmy licencję na Malucha?
Koncepcja powstała już pod koniec lat 60. Próbowano nawiązać współpracę z innymi krajami bloku wschodniego. Pojawiła się idea budowy wspólnego auta przez Polskę, Czechosłowację i NRD, ale pomysł spalił na panewce.
 Po dojściu do władzy Edwarda Gierka mogliśmy szukać licencjodawcy wśród rozwiniętych państw zachodnich. Polacy zwrócili się do 4 firm: VW, Renault, Citroen i Fiat. Producent niemiecki odmówił jakichkolwiek rozmów i nie chciał współpracować. Renault zaproponował nam model R4. Sędziwe auto właśnie wchodziło w 10. rok produkcji. Citroen oferował nawet starszy pojazd – 2CV, którego prototypy powstały jeszcze przed wojną. Takich ofert nie dało się zaakceptować, mimo powszechnie znanej słabości Edwarda Gierka do współpracy z Francją. Czas pokazał, że motoryzacyjna współpraca z Francuzami mogłaby nie wyjść na dobre, o czym świadczy nietrafiona licencja na autobusy Berliet.
W tych okolicznościach oferta włoskiego Fiata stawała się niesłychanie atrakcyjna. Turyn oferował Polakom auto absolutnie nowe. Ale najważniejszym atutem był sposób spłaty licencji. Nie daliśmy ani jednego dolara! Według umowy, FSM całość spłaciła gotowymi silnikami. Fiat 126p był produkowany w Polsce i we Włoszech, ale zarówno nasze modele, jak i auta z Turynu miały polskie silniki. Włosi otrzymywali gotowe zespoły od nas. Przez 5 lat, do roku 1978 przekazaliśmy Fiatowi 1,1 miliona silników i licencja została w całości spłacona!!! Oto licencyjny majstersztyk. Niech teraz ktoś powie, że w tamtej epoce nie potrafiliśmy robić dobrych interesów.
Ale w latach 70. wiele osób krytykowało wybór modelu 126 jako zbyt małego. Pojawiały się opinie, że lepszym rozwiązaniem był model 127. Fiata 127 rzeczywiście rozpatrywano i pierwotnie to jego chciano wybrać. Oferował więcej miejsca w środku i konstrukcyjnie prezentował się nowocześniej, ale te zalety były okupione większymi kosztami produkcji. Początkowo obliczano, że Malucha będzie się sprzedawać za 50 tys. złotych. Nie udało się osiągnąć tak niskiej ceny. Ostatecznie kosztował 69 tys. Ale Fiata 127 wyceniano na 100 tys. złotych. Prawdopodobnie jego ostateczna cena oscylowałaby w granicach 120 tys. Polaka nie było stać na taki wydatek. Zarabiał 2798 zł miesięcznie.
I drugi argument: w obozie państw socjalistycznych byliśmy jedynym producentem samochodów w segmencie A, co procentowało pokaźnym eksportem. W przypadku Fiata 127 nie udałoby się osiągnąć takich wyników, bo w segmencie B była tańsza konkurencja (Trabant, Zaporożec). Natomiast zachodnie rynki na ten model zarezerwowali sobie Włosi.
Więcej – Facebook

 

Powrót